Przejdź do komentarzyPatrycja i ja, czyli historia pewnej miłości na Facebooku [fragment 2]
Tekst 3 z 8 ze zbioru: Moje opowiadania
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2013-05-03
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń2472

Od tamtego dnia zaczęło się moje szaleństwo. Czasami zrywałem się rano o piątej i jechałem do Otwocka. Potem szwendałem się bez celu po mieście. Jednak jak to bywa w życiu, kiedy na czymś nam zależy, trudno to zdobyć. Patrycja jak na złość nie jechała wtedy, a jak jechała, to z busa wysiadała z kolegą bądź koleżanką. A ja taki znowu odważny, żeby ją zaczepić przy znajomych to nie byłem; zresztą bałbym się porażki, czyli tzw. „kosza” przy świadkach. A czas płynął.

Pamiętam ostatni dzień przed wakacjami {Patrycja studiowała, tylko wtedy nie wiedziałem jeszcze, co}, wchodzę do busa, idąc w głąb, dostrzegam ją.  Nasze spojrzenia się spotykają, ona patrzy na mnie takim dziwnym, proszącym wzrokiem, jakby chciała zaprosić mnie, bym usiadł koło niej. Patrycjo!  Dlaczego tego nie zrobiłem!? Nie mam zielonego pojęcia!

***

W okresie wiosenny – letnim, jak miałem w zwyczaju od kilku lat, jeździłem rowerem na wycieczki. Często zajeżdżałem do Antoninowa.  Piętnaście kilometrów to nie był dla mnie żaden problem. Ciągnęło mnie tam, chyba nie mogłem doczekać się końca wakacji. Spotkałem Patrycję dwa razy. Pierwszy raz, kiedy wjeżdżałem do Antoninowa, a ona z kolei wyjeżdżała z jakimś chłopakiem {też na rowerach}. „Kolega? chłopak? brat?”  –  pomyślałem.  Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Drugim razem, {to było chyba w maju w każdym razie był to dzień zaczynających się właśnie w Otwocku juwenaliów, dostrzegłem ją idącą z koleżanką na przystanek.

W lipcu spotkałem kolegę, o którym wiedziałem, że zna Patrycję.  Zaczęliśmy rozmawiać o „naszej wspólnej koleżance”. W ten sposób dowiedziałem się jak dziewczyna ma na imię i nazwisko, jaki studiuję kierunek [którego nie ujawniam tu, zgodnie z zasadami przyjętymi we wstępie], że jej mama pracuję w bibliotece w Antoninowie, nie ma ojca i mieszka tylko z mamą.

Znając imię i nazwisko dziewczyny, zacząłem poszukiwać informacji o niej na internecie. W ten sposób dowiedziałem się kolejnych rzeczy. Patrycja skończyła Liceum Ogólnokształcące w Wyszkowie, była starostą na roku, miała pieska. Znalazłem też jej kilka zdjęć, dowiedziałem się, że ma stronę na „Naszej Klasie”.

We wrześniu, korzystając ze strony znajomego na NK {znałem jego login i hasło}, wysłałem Patrycji taką wiadomość:

Pozdrowienia dla sympatycznej dziewczyny z kursu Wyszków - Otwock - Otwock - Wyszków przesyła

Współpasażer

PS. Do twarzy Ci w czarnym

Piłem do jednego ze zdjęć dziewczyny, na którym ubrana w czarny płaszcz stała na tle boiska niedaleko od swojego domu.  Jeździła w tym płaszczu czasami busami. I naprawdę wyglądała ładnie w czarnym kolorze. Pasował do koloru jej włosów.

Patrycja odpisała tak:

Dziękuję. Kierowca MPK Otwock

Patrycja pewnie była zadowolona, ale i też zaskoczona. Z „Naszej Klasy” korzystałem po raz pierwszy i przez myśl mi nie przeszło, że na tej stronie jest opcja: „gość”. A to dziewczyna musiała się zdziwić. Znajomy miał wtedy „coś” po pięćdziesiątce, łysą głowę {troszkę włosów za uszami}, ale za to bujną brodę. A tak poważnie, to zapewne domyśliła się, że korzystałem ze strony znajomego.  Możliwe, że głowiła się tylko: „Kto to napisał”. No i miałem gotowy powód, by zaczepić Patrycję. Mogłem np. zagaić rozmowę tak:, „ Co tam słychać w MPK, pani kierowco”.

W międzyczasie dostałem telefon z Poczty. Wracałem do pracy. Jednak pamiętali o mnie.

Pod koniec września na jakiejś imprezie poznałem Martę. Zaczęliśmy się spotykać. Byłem chyba spragniony miłości, bliskości kobiety, nie chciałem lub nie mogłem czekać? – sam nie wiem.

Tak minęło półtorej roku. Z Martą nie wyszło; rozstaliśmy się. Parę tygodni zabrało mi pozbieranie się do kupy, musiałem przemyśleć parę spraw. A co z Patrycją? Chyba trochę o niej zapomniałem. Dalej, oczywiście, dojeżdżaliśmy na tej samej trasie, widywaliśmy się prawie codziennie.

Po dwóch latach pracy na Poczcie dowiedziałem się, że nie przedłużą mi umowy. I wtedy, po raz drugi, coś drgnęło w moim sercu. Przeraziłem się, że nie zobaczę więcej Patrycji.

Założyłem własne konto na „Naszej Klasie”.

W sierpniu ułożyłem do Patrycji mniej więcej taką wiadomość {to jedna z tych, które musiałem odtworzyć z pamięci}:

Głupio mi trochę pisać do Ciebie. Nawet nie wiem, czy powinienem. Wiem jedno: chcę. Pomyślałem sobie, że może miałabyś ochotę spotkać się ze mną, pójść na kawę, do kina, gdziekolwiek, kiedykolwiek? …

Moje konto na NK założyłem pod fikcyjnym nazwiskiem {Robert Kowalski}, nie umieściłem też swojego zdjęcia, więc żeby dziewczyna wiedziała, o kogo chodzi, pisałem dalej tak:

… Dojeżdżaliśmy razem do Otwocka. Ja mieszkam w Wyszkowie… [ tu opisałem swój wygląd, cechy charakterystyczne] … Jeśli mnie pamiętasz, to proszę odezwij się. Byłoby mi bardzo  miło, spotkać się z Tobą. Pozdrawiam.

Robert

Pozostało czekać.

No i Patrycja nie  odezwała się. Chyba jednak pomyliłem się, co do niej. Trudno. Pieprzyć to!


***

W listopadzie pojechałem do Otwocka, żeby załatwić jakąś sprawę. Spotkałem wtedy na przystanku [dokładnie w tym samym miejscu, w którym los zetknął nas po raz pierwszy] Patrycję.  Dziewczyna była trochę zdenerwowana.  Wsiadała, to znowu wysiadała z busa.  Nie odpowiedziała na moją propozycję, więc nie odzywałem się do niej. Wsiadłem do busa. W chwilę potem weszła ONA i usiadła obok mnie {tylko w drugim rzędzie}. Zdaję się, że dzwoniła wtedy do swojej mamy.

Po powrocie do domu zlikwidowałem konto na NK i założyłem nowe na „Facebooku”.

Rozdział drugi

Na Facebooku

Rozmowy z Patrycją * Pierwsza kłótnia z Patrycją, *Co dalej, Patrycjo? * Nie tak miało być

Tydzień później wiadomość od Patrycji:

Pamiętam, pozdrawiam, ale wszędzie tylko z mężem chodzę

I zrozum tu, człowieku, kobietę.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×